Co robią wszy w książkach dla dzieci?

No więc wszy i książki dla dzieci? Co wszy w nich robią? Głównie utrwalają mity i stereotypy. Niestety.

Tematyka wszawicy nie jest specjalnie szeroko reprezentowana w literaturze dziecięcej. Zważywszy na częstość występowania samej wszawicy wśród dzieci – można by się zastanawiać, dlaczego. Jak rodzice mogą edukować dzieci w temacie wszy? Co mają do dyspozycji? Popatrzmy:

Koszmarny Karolek i wszy

Francesca Simon, wydawnictwo Znak

Ta pozycja jest częścią większej całości, przedstawiające życie tytułowego Karolka w dość groteskowy i karykaturalny sposób. No więc co można wyczytać w rozdziale o wszach?

  • Szampon na wszy jest ohydnie cuchnącą mazią…
  • W klasie “jakieś wstrętne dziecko roznosi insekty” na co wychowawczyni przystaje mówiąc “gwarantujemy, że winowajca zostanie znaleziony”… A więc mamy wiecznie żywy temat wszawicy i winy. Słabo…
  • Wszy kojarzone są jednoznacznie z drapaniem, a weryfikacja całej klasy odbywa się zbiorowo i jest wykonywana jednym grzebieniem (bez komentarza!)…
  • Choć jasno jest napisane, że wszy przenoszą się przy zetknięciu głowami, to jednak robią przy tym HYC – co jednak sugeruje skakanie…

No jakby to powiedzieć, nie ma się czym chwalić. Książka wpisuje się w konwencję całego cyklu, ale trudno, żeby po tej lekturze dzieci dowiedziały się czegoś mądrego o wszach. I pozbyły się wstydu. Reasumując – do edukacji o wszach raczej nie polecamy. 

 

Robale, czyli co nas zżera

Nicola Davies, wydawnictwo Dwie Siostry

Książka o pasożytach – generalnie. O samej wszawicy w gruncie rzeczy niewiele….

“Gdybyście mieli wszy na pewno byście o tym wiedzieli. Od ich ugryzień swędziałaby Was skóra.” – tak zaczyna się część o wszach. No niestety to nie do końca prawda – ugryzienia wszy nie zawsze swędzą. Kolejna nieścisłość – wszy ludzkie mają wg tej książki poniżej 1,5 mm… Serio? Zapraszamy do nas, my widujemy na głowach dzieci osobniki co najmniej dwa razy większe!

Poza tymi dwoma problemikami –  jednak kilka dobrze opisanych faktów. Jest o tym, że przeżywają mycie głowy! Jest też o uodparnianiu się pasożytów, w tym wszy – na leki – to już dość zaawansowany poziom!  Szkoda, że tak mało o przenoszeniu się wszy.

Atutem są doskonałe rysunki, mnóstwo ciekawostek o pasożytach jako takich, no i merytoryczna konsultacja ze strony Polskiej Akademii Nauk.

Bezsprzecznie jedyna pozycja, której można użyć jako pomocy naukowej do dyskusji z dzieciakami o wszach. Plus dla wydawnictwa Dwie Siostry.

Księżniczka i wszy

Ewa Ostrowska, wydawnictwo Skrzat

To chyba najgorsza książka, jeśli chodzi o utrwalanie krzywdzących stereotypów o wszach. I jedyna w naszym zestawieniu polskiego autorstwa. Czego tu nie ma… od bzdury, że wszawica nie jest chorobą, do powielania mitu, że bierze się z brudu i niedbalstwa. Aż po wyśmiewanie się z dzieci z powodu wszy. Ugh…  

Książka raczej dla starszych dzieci. Recenzja na okładce głosi, że „… to mądra opowieść dla nastolatków o tym, jak mylne jest ocenianie po pozorach.”. No jeśli chodzi o temat wszy to zdecydowanie nie jest to niestety mądra opowieść. Generalnie DUŻY minus i dla autorki, i dla wydawnictwa.

I dla kontrastu przykład książeczki kanadyjskiej – Head lice, Elise Grave

Seria nazywa się “disgusting critters” – “odrażające stworzenia”, ale dalej jest już tylko lepiej.

Książeczka żartobliwa, ale zawierająca tylko poprawne informacje i sporo ciekawostek. Wesz z poczuciem humoru szuka na przykład pozytywów dla swojego żywiciela, więc oferuje podpowiadanie na klasówkach 🙂

Wszy mają super moce, unikalne cechy i mogą być zabawne! W gruncie rzeczy szkoda, że taka krótka!

Doskonały przykład, jak można w mądry i pozytywny sposób mówić o problemie wszawicy. „Może i jestem mała, ale Twoich rodziców przerażam bardziej niż lew!” mówi sobie bohaterka. Czyż to nie cudne?

 

Znacie inne książki o wszach albo takie, gdzie bohaterowie mają wszy?

Dajcie znać! z przyjemnością je zrecenzujemy!

A może ktoś chciałby wydać w Polsce jakąś wartościową pozycję w tym temacie? Chętnie weźmiemy udział w takim projekcie!!!