Czy szkoła lub przedszkole może być wolne od wszy?

 

To pytanie często zadają nam i rodzice, udręczeni powracającą walką z wszawicą, i dyrektorzy placówek. Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Wszędzie tam, gdzie są dzieci, są, bywają lub mogą się pojawić wszy. Po prostu. Nie zależy to od prestiżu placówki, poziomu nauczania ani wysokości czesnego. Zwalczanie wszawicy to oczywiście zadanie dla rodziców – z tym nie poradzi sobie ani samo dziecko, ani szkoła. A co może zrobić szkoła czy przedszkole w temacie walki z wszawicą? Bardzo dużo!

 

 

 

Po pierwsze, otwartość.

 

Nie ma co ukrywać, że wszawica się pojawia. Zamiatanie tematu pod dywan tylko pogorszy sprawę i doprowadzi do rozprzestrzenienia się problemu. Nie tędy droga. Otwartość w temacie wszawicy nie wpłynie na postrzeganie placówki przez rodziców. Wszy nie mieszkają w murach szkoły ani w dywanach czy szafkach. Wszy przychodzą codziennie na głowach dzieci, i razem z nimi po lekcjach wracają do domów. Na tych samych, z którymi przyszły, albo już na innych. Bo dzieci żyją blisko siebie, a przejście z jednej głowy na drugą to moment.

 

 

Po drugie, przeglądy głów.

 

Oczywiście, najlepiej byłoby, gdyby przeglądy regularnie wykonywali rodzice. Ale to w praktyce po prostu nie działa. Ponadto rzetelne przejrzenie głowy wymaga wiedzy i umiejętności – wszawicę nie wszystkim łatwo odróżnić od łupieżu, ciemieniuchy i innych znalezisk na dziecięcych głowach. Najskuteczniej działają przeglądy masowe całej placówki, wykonywane albo przez przeszkolonych pracowników, albo pielęgniarki / higienistki. Są placówki, które takie przeglądy robią systematycznie, nie dopuszczając do rozwinięcia się zaawansowanych stadiów wszawicy, i rozprzestrzenienia się na pozostałych uczniów.

 

W naszej ocenie – jeśli w placówce są wszy – przegląd raz w miesiącu to odpowiednia częstotliwość. Dobrze jest przeglądać głowy również pracowników – zwłaszcza w przypadku przedszkoli czy młodszych klas w szkole. Wszy nie omijają też nauczycielskich głów…

 

Trzeba tu wspomnieć o standardach prowadzenia takiego przeglądu. Nie da się rzetelnie zweryfikować występowania wszawicy bez rozplecenia fryzury i rozczesania włosów. Żeby zidentyfikować wczesne stadia wszawicy trzeba przejrzeć całą głowę, nie tylko standardowe miejsca za uszami czy na karku. Pielęgniarki MAMY z GŁOWY prowadząc profesjonalne przeglądy mają osobne grzebienie i klamry dla każdego dziecka. No i ze względów higienicznych dezynfekują ręce po każdej głowie.

 

Trudne kwestie w przeglądach:

 

Przeglądy masowe wiążą się z dwoma trudnymi kwestiami. Pierwsza to zgody rodziców, druga to postępowanie wobec dzieci, u których wykryto wszy.

 

 

Zgody rodziców

 

W temacie zgód panuje sporo zamieszania. Stanowisko Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego jest w zasadzie jednoznaczne – zgoda na objęcie opieką pielęgniarską dziecka w placówce jest traktowana również jako zgoda na prowadzenie przeglądów głów. Tym samym nie potrzeba osobnej zgody rodziców na to działanie. Stanowisko to dotyczy szkół, ale często stosowane jest również w przedszkolach. Mimo to sporo placówek zbiera osobne zgody, czy to na początku roku, czy każdorazowo na dany przegląd. Problemy pojawiają się w sytuacji, gdy część rodziców takich zgód nie wyraża – wyłączenie z przeglądu części klasy lub grupy może ograniczyć skuteczność całej akcji. Podobnie jak sprawdzanie np. wybranych klas, w których zgłaszane były przypadki wszawicy. Wobec dużej liczby rodzeństw w różnych klasach, co spotyka się bardzo często, takie wybiórcze działania przynoszą mniejsze efekty.

 

 

Co z dziećmi z wszami?

 

Postępowanie wobec dziecka ze zdiagnozowaną wszawicą jest również jasno określone –  zarówno w stanowisku Ministerstwa Zdrowia, jak i Rzecznika Praw Dziecka. Dziecko nie powinno być odsyłane do domu, ani też w żaden sposób izolowane od pozostałych dzieci. Opiekunowie powinni zostać poinformowani indywidualnie o zidentyfikowanej u dziecka wszawicy i podjąć odpowiednie działania zmierzające do jej zwalczenia, ale decyzja o ewentualnym pozostawieniu dziecka w domu należy wyłącznie do nich. To stanowisko budzi sporo kontrowersji, zarówno rodziców umęczonych walką z nawracającą wszawicą u swoich dzieci, jak i dyrektorów placówek. Praktyka bywa też inna – trzeba otwarcie powiedzieć, że spora część placówek mimo wszystko w takiej sytuacji odsyła dzieci do domu. Takie postępowanie bywa zawierane w wewnętrznych regulaminach szkół czy przedszkoli, a często jest wręcz demokratycznym postulatem rodziców. Co może zrobić dyrekcja placówki wobec rodzica, który nie zwalcza wszy u dziecka? Zazwyczaj efekt przynoszą bezpośrednie indywidualne rozmowy. Jeśli nie, pozostaje powiadomienie opieki społecznej. Warto wiedzieć, że opiekę społeczną można zawiadomić również w sytuacji, kiedy rodzic odmawia zgody na przegląd głów. To oczywiście rozwiązania ostateczne, ale znamy placówki, które skutecznie i systematycznie po nie sięgają! A więc szkoła czy przedszkole wcale nie jest pozbawione możliwości działania.

 

 

 

Po trzecie, edukacja.

 

Przekazywanie rodzicom rzetelnej wiedzy na temat rozpoznawania, zwalczania i profilaktyki wszawicy pozwala zbudować pozytywne zaangażowanie i skoncentrować się na rozwiązaniu problemu, a nie szukaniu winnych. Poza tym rzetelna wiedza pozwala skupić się na skutecznych działaniach, a nie rzeczach zupełnie zbędnych jak np. wymiana dywanów czy szafek, co dla zwalczania wszawicy nie ma żadnego znaczenia. Bardzo lubimy prowadzić warsztaty dla rodziców i rozwiewać ich wątpliwości. Oraz dementować mity o wszach. Te spotkania bywają niezwykle emocjonujące, no bo wszy to trudny temat…

Czasem bywamy niemal mediatorami między rodzicami a placówką, ale fachowa wiedza pozwala rozwiązać największe konflikty.

 

Edukować o wszawicy trzeba również dzieci. Normalnie i zwyczajnie. Dla dzieci przedszkolnych polecamy świetną książeczkę „Alarm w przedszkolu Zuzi!”Nie znalazłyśmy dotąd 

dobrej książki dla dzieci szkolnych. Czasem prowadzimy też lekcje o wszach dla dzieci, i chyba one są dla nas największym wyzwaniem. 

Spotkania z rodzicami są przewidywalne, bo koncentrują się na zwalczaniu i profilaktyce wszawicy. Natomiast dzieci zadają pytania, które potrafią nas zbić z pantałyku. Dlaczego wszy mają mniej nóg niż pająki? A co by było gdyby ktoś przez sen połknął wesz? Jak wszy pachną??? Z każdej takiej lekcji wychodzimy z wieloma znakami zapytania…

 

 

I co dalej?

 

Jeśli szkoła czy przedszkole Twojego dziecka boryka się z wszawicą, możemy w tym pomóc. Po prostu. Pracujemy z placówkami w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, mamy też epizody trójmiejskie i z innych miast. Wspieramy różne placówki – małe, duże, prywatne, publiczne. Z niektórymi pracujemy na stałe, z niektórymi interwencyjnie.

 


Przez ostatnie półtora roku sprawdziliśmy tysiące dziecięcych głów w kilkudziesięciu akcjach. Zdarzyło nam się już prowadzić 3 przeglądy jednego dnia, i to w różnych miastach.

Nasz Wsi Patrol stawiał już czoła niejednemu wyzwaniu.

Mamy też za sobą kilkadziesiąt spotkań dla rodziców, w tym jedno w teatrze.

Pomagamy opracowywać procedury i rozmawiać z rodzicami.

 

Uwalniamy szkoły, przedszkola, rodziców i dzieci od wszy.

 

 

 

 

 

Dla zainteresowanych – źródła:

 

MATERIAŁ GŁÓWNEGO INSPEKTORA SANITARNEGO https://gis.gov.pl/oswiata/zadania-szkoly-w-walce-z-wszawica/

 

MATERIAŁ MINISTERSTWA ZDROWIA https://www.gov.pl/web/zdrowie/wszawica