Świadectwa rozdane, ostatni dzwonek za nami – czas na wakacje! No ale nie dla wszy! Dla wszy miesiące letnie to najbardziej intensywny czas w całym roku. Dzieci! Dzieci! Mnóstwo dzieci! Już na parkingu przed wyjazdem zaczyna się przymierzanie czapek z daszkiem i plażowych kapeluszy. Potem długa droga autokarem, pochylanie się nad jednym telefonem, spanie z głową opartą o głowę… Ale prawdziwe używanie dopiero przed nami – gadanie po nocy w jednym łóżku, bitwa na poduszki (no kto by się przejmował, która czyja…), czesanie wymyślnych fryzur – oczywiście jedną szczotką dla całego pokoju. Jak się jest wszą to tak właśnie wygląda raj! Wszędzie pełno nowych głów – włosy we wszystkich wariantach – loczkowane i proste, jasne i ciemne, długie i krótkie. A pomiędzy nimi prawdziwa autostrada z głów. No raj!

Nieprzypadkowo wakacje to okres szczególnie intensywnego rozprzestrzeniania się wszawicy. I – wbrew obiegowym opiniom – wcale nie przez to, że dzieci podczas wyjazdów nie przestrzegają higieny! Powodem są po prostu zachowania dzieci będących w grupie. Zupełnie zwyczajne i naturalne – tak samo zachowywałyśmy się my, mamy, jako dzieci (no może z wyjątkiem wspólnego używania jednego smartfona 😉 )

Najwyższe poziomy zachorowań na wszawicę obserwujemy od połowy sierpnia. Zgadza się to z cyklem rozwojowym wszy. Przez wakacje mają czas, żeby przenieść się na głowę nowego żywiciela, złożyć na niej jaja, z których wykluje się nowe pokolenie i zacznie intensywnie żerować. No i głowa zaczyna swędzieć. Jeśli nie zareagujemy szybko – problem będzie narastał.

Co ciekawe – sezon zwiększonej zachorowalności obserwujemy, aż do listopada, podczas kiedy dziecięce wyjazdy kończą się już w sierpniu. Czy to oznacza, że przeciętnie zwalczenie wszawicy zajmuje 2-3 miesiące? W wielu przypadkach tak. Jeśli chcesz mieć problem z głowy za jednym zamachem – umów się do nas na zabieg! A potem zastosuj ściśle do zaleceń – co zrobić w środowisku domowym i jak się chronić przed powtórnym zakażeniem.

A póki co – życzymy wspaniałych wakacji!